Takiej biografii jeszcze nie czytałem. To fascynująca książka o człowieku, który swą działalnością odcisnął się na losach świata. Stało się tak dzięki niezwykle wyostrzonemu spojrzeniu na sprawy międzynarodowe, politykę zagraniczną USA i umiejętności trafienia przeciwnika w najbardziej czuły punkt – totalitarne podstawy systemu radzieckiego. Z tego powodu nie znoszono go w ZSRR. Bo Zbigniew Brzeziński to, „człowiek, który podminował Kreml”.
Politykę tworzą ludzie. Stąd czynnik osobowy jest niezwykle ważny zarówno dla aktywnych postaci jak i dla opisujących ich działania autorów. Zwłaszcza jeśli autorowi uda się pokazać politykę od środka, a w niej człowieka z krwi i kości, zarysować głównych aktorów, sympatie i antypatie.
Tu mamy do czynienia ze świetną robotą dziennikarską, lekkim językiem, krótkimi zdaniami, celnymi sformułowaniami, znakomitymi zdjęciami. A sam bohater przez całe życie budził swym działaniem liczne kontrowersje.
Diagnoza jaką postawił Związkowi Radzieckiemu w swej pracy doktorskiej („Permanentna czystka”) młody Zbigniew Brzeziński była prosta: system radziecki jest zbudowany na bezwzględnym podporządkowaniu społeczeństwa władzy partii komunistycznej, a posłuszeństwo wymusza się systematycznym terrorem i brutalnymi represjami.
Pisał to w początkach zimnej wojny, gdy bladły wspomnienia Wielkiej Koalicji antyfaszystowskiej i ZSRR, jako o sojuszniku. Tymczasem świadomość stosowania brutalnych metod przez władze radzieckie wyniósł Zbigniew Brzeziński z rodzinnego domu – od ojca Tadeusza Brzezińskiego, konsula II RP w Charkowie (1936 – 1938). A także masakry polskich oficerów w Katyniu.
Potwierdzenie metod stalinowskiego terroru znalazł też u badającego archiwum smoleńskiego NKWD Merle Fainsoda, u którego pisał doktorat na Harvardzie. Wpadło ono w 1941 r. w ręce niemieckie, a po wojnie amerykańskie. Praca jego promotora pod tytułem „How Russia is ruled” zapoczątkowała badania sowietologiczne. Jest wciąż zaliczana do klasyki tematu.
Takie spojrzenie na ZSRR, a także dążność do wyeliminowania rządów totalitarnych stało się celem Zbigniewa Brzezińskiego. Długoletnia polityka USA doprowadziła do ostatecznego upadku ZSRR. Ten kraj próbowano reformować, ale nie nigdy zmieniano istoty systemu politycznego. Wbrew światowym trendom w ZSRR ograniczano rozwój badań nad elektroniką komputerową, w czasie gdy Zbigniew Brzeziński zapowiadał w swej książce „Rewolucję technotroniczną”.
Dopiero „głasnost i pierestrojka” (otwartość i przebudowa) wprowadzone przez Michaiła Gorbaczowa zachwiały leninowsko – stalinowskimi podstawami ZSRR. A niewydolność systemu gospodarczego doprowadziła do „wielkiego bankructwa” Związku Radzieckiego.
Rola Zbigniewa Brzezińskiego
Nie sposób omówić wszystkie niezwykle kapitalne fragmenty książki. Jest ich mnóstwo, niemal na każdej stronie. Andrzej Lubowski pokazał jak korzystny dla świata był wkład Zbigniewa Brzezińskiego w politykę amerykańską. Pokazuje człowieka, który nie tylko zna politykę międzynarodową, politykę zagraniczną USA, ale rozumiał słabe punkty ZSRR.
Od początku Zbigniew Brzeziński był krytycznie nastawiony wobec polityki siły stosowanej przez USA wobec ZSRR i traktowania systemu radzieckiego jako monolitu. To tylko umacniało blok radziecki i partie rządzące. Stąd jego sugestie by wspierać demokrację i swobody obywatelskie. Z jego inicjatywy w polityce amerykańskiej mówiono o „pokojowym zaangażowaniu” czy też „budowie mostów” do Europy Wschodniej. Zbigniew Brzeziński był też później krytycznie nastawiony wobec polityki odprężenia ze Związkiem Radzieckim. Uważał, że nie powinno być ono być całościowe, a nie dopuszczające do interwencji wojskowych ZSSR w Trzecim Świecie.
Kluczowe znaczenie dla zmiany polityki USA wobec ZSRR miała telewizyjna debata prezydenta Geralda Forda z ubiegającym się o Biały Dom gubernatorem Jimmy Carterem. Kandydat demokratów – znakomicie przygotowany przez Brzezińskiego – zakwestionował tezę Forda, że nie ma już radzieckiej dominacji w Europie Wschodniej. Ale Ford brnął dalej i powiedział zdanie: „Nie wierzę, że Polacy uważają, że są pod radziecką dominacją”. Był to punkt zwrotny w kampanii prezydenckiej i obowiązującej doktrynie polityki zagranicznej USA prowadzonej przez republikanów.
Spojrzenie po latach
Patrząc po latach na ten okres – i czytając znakomitą książkę Andrzeja Lubowskiego – dostrzegam z perspektywy czasu, znacznie głębsze zmiany, jakie niosły krótkie rządy prezydenta Cartera i jego doradcy do spraw bezpieczeństwa narodowego Zbigniewa Brzezińskiego. Przede wszystkim było to odejście od XIX wiecznego metternichowskiego patrzenia na stosunki międzynarodowe w XX wieku. Czyżby Henry Kissinger czytał tylko o kanclerzu Metternichu a nie wiedział o Wiośnie Ludów, która zmiotła porządek po Kongresie Wiedeńskim? Ani o tym, co się stało z polityką zagraniczną II Rzeszy, gdy zabrakło kanclerza Bismarcka?
To „jastrząb” Brzeziński uruchomił siły, które doprowadziły ZSRR do totalnego krachu. Były to prawa człowieka w krajach socjalistycznych, stawienie czoła interwencjom wojskowym ZSRR w Trzecim Świecie, a także „gonienie (ZSRR – L.K.) tak jak Chińczycy łapią wróble, aż do upadłego”.
Oczywiście książkę rozpoczyna scena z Watykanu w październiku 1978 r., kiedy uśmiechnięty Jan Paweł II mówi: „Dziękuję, panie profesorze. Rozumiem, że to panu zawdzięczam pracę na Stolicy Piotrowej”. Papież czyni tu aluzję do kolportowanej przez Moskwę teorii, że za wyborem Karola Wojtyły na papieża stał Zbigniew Brzeziński. Ale jedną rzeczą jest kolportowanie teorii spisowych, a zupełnie inną fakt, że obaj pochodzili z Polski i znali realia swego kraju i bloku radzieckiego.
Kolejną „perełką” jest wizyta w domu państwa Brzezińskich chińskiego przywódcy Deng Xiaopinga. Menu było oczywiście amerykańskie, ale „doradca prezydenta USA serwuje do niego rosyjską wódkę, prezent od ambasadora ZSRR Anatolia Dobrynina. Komunista heretyk jest rozbawiony, kiedy antykomunista Brzeziński podaje mu ulubiony trunek komunisty Breżniewa”.
Tych „perełek” jest mnóstwo. Choćby nazwanie Zbigniewa Brzezińskiego przez szefa Partii Komunistycznej USA, Gusa Halla „Rasputinem ekipy Cartera” czy też zdjęcie z granicy pakistańsko – afgańskiej, gdzie trzyma w ręku karabin automatyczny. Profesor Brzeziński był też jednym z twórców „doktryny Cartera”, która wyrażała amerykański sprzeciw przeciwko groźbom – wówczas radzieckim – wobec prób ograniczenia transportu ropy z Zatoki Perskiej.
Andrzej Lubowski pisze oczywiście o klęsce amerykańskiej polityki w Iranie w latach siedemdziesiątych. Tu zawiódł niewątpliwie cały amerykański system wywiadowczy, na co zwracał uwagę sam Zbigniew Brzeziński, mówiąc szefowi CIA, że jego studenci byli lepsi niż agenci wywiadu. Zajęcie ambasady USA w Teheranie, a później fiasko próby jej odbicia zadecydowało o porażce ekipy prezydenta Cartera.
W międzyczasie doszło do powstania w Polsce „Solidarności”, co natychmiast postawiło na nogi administrację amerykańską. Od samego początku obawiano się w Waszyngtonie interwencji państw Układu Warszawskiego w Polsce. O tym jak prezydent Carter był zdeterminowany, by przeciwdziałać agresji mógł dowiedzieć się w 1997 r. w Jachrance marszałek Wiktor Kulikow. Zbigniew Brzeziński powiedział mu wprost, że wraz z całym sztabem byłby martwy trzy godziny po ataku na Polskę. Radziecki wojskowy był tym kompletnie zaskoczony.
Zmiana administracji nie oznaczała spadku wpływów i pozycji Zbigniewa Brzezińskiego w USA. Często był zapraszany przez prezydenta Ronalda Reagana, który rozważał nawet czy nie mianować go swym doradcą. Bo ekipa republikańska miała ich aż sześciu – zupełnie nieznanych – w ciągu ośmiu lat. W zasadzie kontynuując kurs wyznaczony przez demokratów czyli Zbigniewa Brzezińskiego.
Zbigniew Brzeziński był zapraszany do Pekinu, gdzie od Deng Xiaopinga usłyszał słynną poradę, jaką politykę ma prowadzić administracja Ronalda Reagana. Przywódca chiński mówił wówczas o „gonieniu wróbli”. Co znakomicie odebrał Zbigniew Brzeziński, a prezydent Reagan szeroko zrealizował. Tak też doszło do Okrągłego Stołu w Polsce, upadku ZSRR i całego systemu komunistycznego.
Zmiany, jakie nastąpiły na świecie były przedmiotem analiz profesora Zbigniewa Brzezińskiego, tematem jego książek, które omawia Andrzej Lubowski. Do nich odsyłam czytelników. Na koniec chciałbym zwrócić uwagę na niezwykle krytyczną ocenę polityki prezydenta George’a W. Busha po ataku terrorystycznym w dniu 11 września 2001 r. Zbigniewa Brzezińskiego „przeraziła skrajna arogancja, która jego zdaniem wepchnęła kraj w wir samodestrukcji i demoralizacji”. Do tej oceny nie trzeba ani nic dodać, ani nic ująć. Bo dziś widoczne są rezultaty.
Kilka uwag końcowych
Książka Andrzeja Lubowskiego jest znakomicie napisana, natomiast Zbigniew Brzeziński jawi się jako niezwykle przenikliwy analityk i znawca problemów międzynarodowych. Taką opinię prezentuje na przykład Adam Daniel Rotfeld, były minister spraw zagranicznych. Jest lektura obowiązkowa dla tych, którzy chcą zrozumieć, jak myśl wybitnego stratega – a takim jest Zbigniew Brzeziński – kształtowała politykę zagraniczną USA. Można się zgodzić z tytułem, że jego polityka „podminowała Kreml”.
Lech Kańtoch
------
Andrzej Lubowski, Zbig, człowiek, który podminował Kreml”. Warszawa 2011 AGORA SA ss. 304.