Na polskim rynku wydawniczym ze świecą szukać takich dzieł. Poznańskie wydawnictwo „Heterdox” wypełnia tym samym wielką lukę w rozumieniu nauk Karola Marksa widzianą oczami Joan Robinson, znanej angielskiej ekonomistki, jednej z głównych przedstawicielek postkeyensizmu.
Autorka to postać niebagatelna, dziś niestety zapomniana. Była przez całą swoją aktywność związana ze swoim mentorem, Johnem Keynesem, kontynuując jego myśli i dorobek już po jego śmierci. To zarazem konsekwentna krytyczka ortodoksji ekonomicznej i tzw. syntezy neoklasycznej.
„Szkice o ekonomii marksistowskiej” nie są nowością wydawniczą. Pierwotnie publikacja na polskim rynku ukazała się na przełomie lat pięćdziesiątych i sześćdziesiątych, aby przybliżyć nieco bliżej polskim ekonomistom dzieła zachodnie, do których nie było dostępu w latach stalinowskich. Trzeba pamiętać o tym, że w czasach brytyjskiej ekonomistki, nauki Karola Marska nie były popularne, były wręcz pomijane. Jak pisze autorka „Szkice mają na celu porównanie analizy ekonomicznej dokonanej w Kapitale Marksa ze współczesną nauką ekonomiczną (…) Do niedawna niemal regułą było w kołach akademickich otaczanie Marksa pogardliwym milczeniem”. I właśnie ku temu wychodzi Joan Robinson, nie szczędząc jednak samemu Marksowi krytyki. Jak bardzo, mamy dowód już na samym początku, kiedy to możemy zapoznać się z treścią jej „Listu otwartego Keynsistki do marksisty”. Nie jest to jednak krytyka totalna, raczej pole do dyskusji z dogmatycznymi marksistami. Autorka określa się w nim jako „lewicowa Keynesistka”.
Oto fragment: „Kiedy mówię, że rozumiem Marksa lepiej niż Ty, nie mam na myśli tego, że znam jego prace lepiej. Jeśli zaczniesz zarzucać mnie cytatami, będę bezradna. W gruncie rzeczy odmawiam udziału w tej grze, zanim jeszcze ją zaczniesz. Mówiąc, że rozumiem Marksa lepiej niż Ty, chcę powiedzieć, że ja mam go we krwi, a Ty na języku. Weźmy przykład: ideę, że kapitał stały jest ucieleśnieniem siły roboczej w przeszłości. Dla Ciebie jest to coś, czego trzeba dowodzić za pomocą mnóstwa heglizmów i nonsensów. Ja z kolei mówię (choć nie używam tak górnolotnej terminologii): „Oczywiście – a czym ma być?”. I to jest emanacja sporu, jaki toczy „lewicowa Keynesistka” z marksistami.
Joan Robinson jest jednak tą recenzentkę myśli i dzieł Marksa, która wie, jak zabrać się za jego wielką spuściznę. Nie jest jego dogmatyczną wyznawczynią jakich wielu, nie jest również tylko i wyłącznie jego ostrą recenzentką. Podchodzi do niego w sposób najbardziej racjonalny, ambiwalentnie, w sposób najbardziej uczciwy. Marksizm w jej wydaniu należy odbrązowić aby idee Marksa były żywe i ciągle aktualne. Poza tym w książce przeczytamy jej autorski przekład Akumulacji Kapitału Róży Luksemburg na język keynesistowski. Zwraca w niej uwagę na nieudaną analizę militaryzmu Róży Luksemburg. Wszystko to w oparciu o ekonomiczne wyjaśnienia lewicowej Keynesistki.
W tak trudnych dla lewicy czasach, kiedy samo słowa „marksizm” budzi jednoznaczne, negatywne konotacje, poznańskie wydawnictwo wychodzi temu wszystkiemu naprzeciw, jakby pod prąd. Wszystko po to, aby przypomnieć wielką spuściznę nieortodoksyjnej myśli gospodarczej w wydaniu znanej, choć zapomnianej ekonomistki.
Wydawnictwo to ma również bardziej ambitne plany na przyszłość. Planowane są serie wydawnicze: marksistowska, historyczna, schumpeterowska, biografie, ekologiczna, feministyczna, instytucjonalna i wreszcie postkeynesistowska.
Gdyż jak trwoga, to do Keynesa!
Przemysław Prekiel
---
Joan Robinson, Szkice o ekonomii marksistowskiej. Wydawnictwo Heterdox. Poznań 2016.