Europa i parlament
Ryszard Piotrowski
1. Uznanie, że prawo do decydowania o problemach wspólnoty mają wszyscy jej członkowie jest wyróżnikiem tożsamości europejskiej od czasów Homera, którego dziwiła odmienność tych, co „wieców nie znają” i z tego powodu prawo nad nimi „nie włada” . Już w tych odległych czasach pojawia się jednak pytanie o to, komu przysługują prawa polityczne i jak daleko sięga władza tych, którzy uchwalają prawa. Tukidydes rozumiał, że wola większości nie może ignorować praw mniejszości . Parlament jest instytucją, której istnienie nie wynika z odrzucenia wartości, jaką stanowi podmiotowość wspólnoty mających prawa polityczne. Demokracja przedstawicielska jednak, w odróżnieniu od bezpośredniej, uznaje legitymację jednych do podejmowania decyzji za drugich. W swej nowoczesnej, sięgającej XVIII stulecia formie, demokracja ta opiera się na założeniu, że przedstawiciele reprezentują nie tylko tych, którzy ich wybrali, ale całą wspólnotę w ten sposób upodmiotowioną.
Więcej…
|
Żałosny los medialnych starań
Ryszard J. Sławiński
Na fali zmian początku transformacji ustawa o radiofonii i telewizji z 29 grudnia 1992 roku powołała Telewizję Polską i Polskie Radio jako spółki akcyjne podlegające rządom dwóch głównych ustaw; ustawy o radiofonii i telewizji oraz kodeksowi spółek handlowych. Dziś wielu uważa, nie bez racji, że to był błąd, bowiem nie da się pogodzić statusu wyższej użyteczności publicznej z podstawowym prawem rynku, czyli z zyskiem. Z odległości 17 lat od uchwalenia ustawy o rtv bronię tej koncepcji już choćby z tego tylko względu, że publiczna radiofonia i telewizja dotrwały do dziś jako bardzo ważny i silny gracz na rynku a do tego polski, w przeciwieństwie do prasy pisanej, która bardzo szybko i za symboliczną złotówkę poszła pod rządy zagranicznych wydawców powodując, iż zyski, całkiem niemałe transferowane są za granicę, głównie do Niemiec. Trudno też liczyć na jakiś tytuł, z nielicznymi wyjątkami, który reprezentowałby lub bronił polską rację stanu.
Więcej…
Co może obywatel?
Andrzej Ziemski
Budowa społeczeństwa obywatelskiego przebiega w Polsce z oporami. Mimo znalezienia się w Unii Europejskiej mechanizmy demokracji tam funkcjonujące dochodzą do nas powoli, wiele krajów tzw. starej Unii jest już bardzo daleko na drodze budowania demokracji. W Polsce na ten stan składa się szereg przyczyn, zarówno historycznych, jak i współczesnych. Z realnego socjalizmu wynieśliśmy bowiem nawyki tworzenia pozorów demokracji, zawsze bowiem ktoś będący wyżej wiedział lepiej. Z okresu neoliberalnej transformacji wynieśliśmy przekonanie prymatu ekonomii i kryterium zysku oraz przeświadczenie, że o możliwościach i szansach, poza ślepym losem, decyduje głównie poziom zasobności własnej i rodziny. Na tle doskonalenia naszych form demokracji rodzi się pytanie, co może obywatel. Media wmawiają ludziom, że jesteśmy wolni i żyjemy w wolnym kraju, a przekonanie przeciętnego Kowalskiego na temat swych, obywatelskich możliwości jest takie, że nie ma on na nic wpływu, nawet na swój los. Przekonanie o możliwości wpływania na swój los jest bez wątpienia najlepszym miernikiem zaawansowania budowy społeczeństwa obywatelskiego w obszarze jednostkowym.
Więcej…
1 września 1939. 70 lat później
prof. dr hab. Marian Dobrosielski
Należę do odchodzącego już – według określenia Romana Bratnego – pokolenia Kolumbów. Pokolenia, które walczyło i ginęło w drugiej wojnie światowej, a jego część przeżyła i przetrwała jej katastrofalne skutki. Dla tego pokolenia wszechobecne bezpośrednio po zakończeniu wojny w Polsce hasła: „Nigdy więcej września 39”, „Nigdy więcej wojny”, były nie tylko szlachetnymi deklaracjami. Dla większości z nas wszelka wojna była i jest złem, do którego nie wolno ponownie dopuścić. W tym i starszym od niego pokoleniu byli wprawdzie i tacy, którzy pragnęli trzeciej wojny światowej. Miałaby im przynieść „prawdziwą wolność” i przywrócić utracone kresy wschodnie II Rzeczypospolitej. Pamiętam jak nawoływali: „Truman, Truman zrzuć ta bania, bo jest nie do wytrzymania”, „Jedna bombka atomowa i wrócimy znów do Lwowa”.
Więcej…
Krajobraz po bitwie
Z prof. zw. dr hab. Juliuszem Gardawskim rozmawia Jerzy Kraszewski * Co się stało z polską klasą robotniczą, Panie Profesorze? Czy istotnie, po przełomie ustrojowym 1989 r. – jak pisze Pan – „klasa robotnicza traciła swe proletariackie cechy i ulegała dezintegracji”, „rozpoczął się proces odchodzenia robotników od własnej klasy, ich ideologiczna deproletaryzacja”? - Podtrzymują tę opinię. Sformułowałem ją w oparciu o wyniki badań, prowadzonych przez wiele lat. Zawarta w niej teza wymaga jednak pewnego uściślenia. Ocena postaw klasy robotniczej zależy od tego, jak traktować układ odniesienia. W jej najnowszej historii były różne okresy i występowały różne zjawiska. Był m. in. czas wielkiej dumy z przynależności do klasy, pojawienia się głębokiej identyfikacji. Klasa posiadała wówczas wizję stworzenia dobrego, sprawiedliwego świata. To są lata 1980-81. Przyjąłem ten czas za punkt odniesienia do porównań z sytuacją w czasie obecnym.
Więcej…
Kryzys a demokracja
Andrzej Ziemski
Postępujący światowy kryzys ekonomiczny niesie za sobą daleko idące skutki zarówno w skali Polski, jak też Europy i świata. W naszym kraju nie są one jeszcze tak zauważalne, jak w wielu innych miejscach, gdzie zaznaczył się gwałtowny spadek poziomu życia, wzrosło bezrobocie, państwa zmieniają radykalnie swoją politykę gospodarczą i społeczną. Kryzys zaznacza się wyraźnie w takich obszarach, jak ekonomia, ma też swoje skutki w sferze społecznej. Bez wątpienia są zauważalne jego skutki w sposobie uprawiania polityki, zakresie i poziomie demokracji, stosunkach międzyludzkich, ograniczeniu ambicji konsumpcyjnych itp. Kryzys wyznacza, jak można sądzić, nowe relacje, szczególnie w państwach stosujących dotychczas zdecydowane standardy polityki neoliberalnej oraz nowe relacje między obywatelem a państwem. Wiąże się to przede wszystkim z rezygnacją w polityce ekonomicznej z agresywnej polityki prywatyzacyjnej, przejmowaniem przez państwo udziałów w upadających firmach i bankach, których problemy rzutują na szersze obszary życia społecznego.
Więcej…
Komu się dobrze w Polsce żyje?
Rozmowa z prof. dr hab. Stanisławą Golinowską
* Jak się żyje dziś w Polsce? - To pytanie nie jest proste. Mamy bowiem różne informacje na ten temat i różne grupy społeczne. Koledzy socjologowie opierają się na wynikach badań opinii publicznej. W tych badaniach ludzie oceniają swój poziom życia na podstawie indywidualnych odczuć. Ekonomiści, do których należę, wolą raczej wskaźniki obiektywne. Niezależnie jednak od charakteru informacji, obecnie w Polsce ludziom żyje się przeciętnie lepiej niż na przykład w połowie lat 90., nie wspominając o latach 80. Przeciętny poziom życia społeczeństwa - mimo wszystkich trudności - podniósł się. Osiągnęliśmy wyższy poziom konsumpcji i materialnego dobrobytu. Mamy lepsze mieszkania, rozwinęła się motoryzacja, nastąpił postęp we wszystkich niemal dziedzinach. Niektórzy mówią o skoku cywilizacyjnym.
Więcej…
Koszty transformacji wpisane w cechy systemu
Rozmowa z prof. dr. hab. Tadeuszem Kowalikiem - Zbliża się czerwiec 2009 r. – III RP ma dwadzieścia lat i pięć lat członkostwa w Unii Europejskiej. Premier Tusk szykuje wielkie obchody sukcesów transformacji ustrojowej. Czy mają rację politycy i publicyści mówiący tylko o sukcesie politycznym i ekonomicznym? Może nie jest aż tak. Politycy i publicyści, nawet z kręgów Leszka Balcerowicza dostrzegają pewne ułomności transformacji. Króluje jednak do znudzenia powtarzane przekonanie o bilansie wskazującym na jednoznaczny sukces Polski w sferze gospodarczej, a uważa się, że koszty były nieuniknione. Argumenty na temat owych kosztów padają różne. A to, że byliśmy pionierami, nie było doświadczenia, a to, że gospodarka znajdowała się w ruinie. A to, że rozkręcała się spirala hiperinflacji. Ja uważam, że sam argument o kosztach jest fałszywy. Że są one wpisane w cechy systemu, na jaki się zdecydowano.
Więcej…
Europa i wybory
dr Ryszard Piotrowski
1. Zbliżające się wybory do Parlamentu Europejskiego odbędą się w roku pięciolecia naszego członkostwa w Unii, które spotyka się z pozytywnymi ocenami opinii publicznej. Trudno powiedzieć, czy jest to zasługa Parlamentu Europejskiego, bo to instytucja niezbyt wyrazista ze względu na specyficzne i ograniczone kompetencje, co wynika przecież z obecnego stanu integracji europejskiej. Wciąż jesteśmy daleko od realizacji projektu Traktatu Konstytucyjnego dla Europy, przedstawionego w roku 1831 przez Wojciecha Bogumiła Jastrzębowskiego. Traktat, którego rozwiązania z dzisiejszej perspektywy wydają się nieco archaiczne, ale też i nowatorskie, przewidywał, że „prawa narodowe stanowi naród przez swoich pełnomocników, czyli Sejm, prawa zaś europejskie stanowi Europa przez swój Kongres, złożony z pełnomocników wybranych przez wszystkie narody” .
Więcej…
|
|