W dniu 9 lutego 2016 roku Fundacja im. Hanki Bożyk: "Pogotowie Ratunkowe, dlaczego nie zdążyło?", po raz szósty wręczyła doroczne nagrody tym, którzy w szczególny sposób przyczynili się do uratowania życia ludzkiego. Uroczyste spotkanie z udziałem kilkudziesięciu osób odbyło się w warszawskim Domu Dziennikarza.
Fundacja powstała po tragicznej śmierci jej Patronki z powodu odmowy udzielenia pomocy przez Pogotowie Ratunkowe. Założyciele Fundacji zamiast zaskarżyć Pogotowie do prokuratora postanowili zachęcić Polaków do ratowania cudzego życia w sytuacjach zagrożenia.
Nagrody przyznawane są:
- policjantom, żołnierzom, strażakom, studentom i zwykłym przechodniom, którzy nie zawahali się ani chwili, by nieść pomoc potrzebującym (poza swoimi obowiązkami służbowymi);
- pracownikom służby zdrowia i ratownikom medycznym, którzy, poza swoimi obowiązkami służbowymi, ratowali spontanicznie życie ludzkie;
- pracownikom środków masowego przekazu nagłaśniającym i popularyzującym ideę i przypadki ratowania życia ludzkiego.
Kandydaci do Nagrody Fundacji zgłaszani są przez organizacje społeczne, związki zawodowe i osoby fizyczne z całego kraju. Po zweryfikowaniu prawdziwości zdarzenia Kapituła wybiera przypadki o największym znaczeniu społecznym. Nagrody mają formę medalu, dyplomu i czeku pieniężnego.
Laureatami nagród za rok 2015 zostali:
Dominika Piskorska
Dominika Piskorska (19 l.) od trzech lat mieszkała ze swoją schorowaną babcią (67 l.) na piętrze niemal 100-letniego, drewnianego domu w Otwocku.
Chciałam być blisko babci, aby jej pomagać – wyjaśnia Dominika.
Była niedziela, 26 kwietnia. Świtało. Dominikę wyrwał nagle ze snu duszący dym. Wypełniał cały pokój.
Domyśliła się, że coś płonie. Boso, w samej tylko piżamie pobiegła do pokoju obok. – Babciu, wstawaj! – obudziła kobietę i wyprowadziła z budynku.
- Wtedy zobaczyłam płomienie na ścianach i dachu budynku. Rozprzestrzeniały się błyskawicznie. Pomyślałam o sąsiadach. Żaden nie wybiegł z domu! Wszyscy spali. Musiałam im pomóc – opowiada dziewczyna.
Wróciła do budynku. Choć dym ją dusił, waliła pięściami, chodząc od drzwi do drzwi i krzyczała. Uratowała siedem osób.
- Gdyby nie Dominika, spalilibyśmy się – mówi jej 18-letnia sąsiadka, Justyna. Bo Dominika ocaliła m.in. ją i jej rodzinę: mamę Mariolę, 14-letnią siostrę i 9-letniego brata.
- Jest naszym aniołem stróżem. Powinna dostać medal – powtarzają ze wzruszeniem sąsiadki.
- Każdy na moim miejscu powinien tak postąpić – tłumaczy skromnie 19-latka.
Dom spłonął doszczętnie. Dominika mieszka wraz z babcią u swojej mamy.
Marek Dziakowicz
W dniu 20 lipca st. asp. Marek Dziakowicz, dzielnicowy Komisariatu Policji I w Wałbrzychu przebywał na urlopie wypoczynkowym w miejscowości Gąski. W trakcie spaceru po plaży wraz z żoną i córką zauważył wołającego o pomoc młodego mężczyznę, który wyraźnie słabnąc walczył o życie około 30 metrów od brzegu.
Marek Dziakowicz bez zastanowienia podjął natychmiast akcję ratunkową. Tonącego mężczyznę udało się uratować, natomiast st. asp. Marek Dziakowicz w trakcie tej akcji poniósł śmierć.
St. asp. Marek Dziakowicz pozostał wierny zasadom wyrażonym w rocie przysięgi, którą złożył, podejmując 14 lat temu służbę w Policji, broniąc bezpieczeństwa obywateli w każdej niebezpiecznej sytuacji, zarówno w służbie, jak i poza nią.
Nie był to jedyny akt odwagi i determinacji kolegi Marka Dziakowicza w ochronie życia i bezpieczeństwa obywateli. W dniu 10 października 2014 roku uratował nieprzytomną kobietę uwięzioną w mieszkaniu.
Był aktywnym i zaangażowanym krwiodawcą, wyróżnionym przez Regionalne Centrum Krwiodawstwa i Krwiolecznictwa w Wałbrzychu.
Marek Dziakowicz, ratując życie innego człowieka, osierocił dwoje dzieci – 15-letniego syna i 9-letnią córkę oraz żonę.
Piotr Gawroński
W dniu 23 marca druh Piotr Gawroński (19 l.) zauważył w sąsiedztwie płonący budynek. Do miejsca garażowania samochodów Ochotniczej Straży Pożarnej było około 1500 metrów. Postanowił więc udać się na miejsce zdarzenia. Tam usłyszał od okolicznych mieszkańców, że w domu jest zamknięty człowiek, który był sprawcą tego pożaru.
Z budynku dobiegał jego głos, aby nikt nie próbował dostać się do środka – grożąc jednocześnie wysadzeniem budynku.
Druh P. Gawroński postanowił wybić szybę w korytarzu i tym samym dostał się do budynku. Znalazł zdesperowanego domownika w kuchni i obezwładnił go, wytrącając mu z ręki siekierę. Następnie wyprowadził go na zewnątrz i zatrzymał sprawcę pożaru do przybycia policji.
Ponieważ w budynku czuć było ulatniający się gaz, sprawił, że obecny na miejscu zdarzenia Marek Chudzik zakręcił butlę gazową.
Druh Piotr Gawroński ukończył szkolenie podstawowe dla strażaków OSP w Lipsku i pełni funkcję strażaka – ratownika.