10 października 2015 roku w Warszawie odbyła się kolejna konwencja Zjednoczonej Lewicy. Gościem specjalnym był prof. Grzegorz Kołodko b. minister finansów i wicepremier w rządach SLD-PSL.
Liderka Zjednoczonej Lewicy Barbara Nowacka w swoim wystąpieniu zaznaczyła, że najbliższe wybory parlamentarne są inne niż poprzednie. – Te wybory są o kształt demokracji, w której chcemy żyć – oceniła. Zapewniała, że lewica będzie upominać się o każdego dyskryminowanego. – To będzie siła, która upomni się o dyskryminowanych, bez względu na to, czy są dyskryminowani ze względu na płeć, wiek, dochody, o to, kogo kochają lub w co wierzą. Upomnimy się o każdego, nawet najmniejszego dyskryminowanego przez państwo, przez system, przez wymiar sprawiedliwości – mówiła.
Nowacka tłumaczyła, że zadaniem lewicy w przyszłym parlamencie będzie obrona wolności. – Ta wolność była jednym z fundamentów, które konstytuowały 25 lat temu wolną niepodległą Rzeczpospolitą i o tę wolność my, ludzie lewicy, będziemy walczyć. Wiemy, że dziś Polki i Polacy potrzebują gwarancji, że ktoś obroni ich wolność, ich prawo do decydowania o sobie. I to będziemy my, nikt inny, tylko Zjednoczona Lewica, bo my mamy siłę, odwagę, ekspertów i umiejętności – przekonywała. I dodała, że to właśnie rządy lewicy pokazały potrafi ona doprowadzić do wzrostu gospodarczego. – Jest z nami jeden z autorów tego wzrostu gospodarczego, największego wzrostu gospodarczego w 25 latach, profesor Grzegorz Kołodko.
Prof. Grzegorz Kołodko w swoim przemówieniu podkreślił, że Polska potrzebuje dzisiaj szybkiego wzrostu i gospodarki opartej na wiedzy, a nie na nierealnych obietnicach, jakie składa m.in. Platforma czy PiS. – Polska może i powinna wrócić na ścieżkę szybkiego rozwoju społeczno-gospodarczego. Dobrą strategię rozwoju społeczno-gospodarczego można oprzeć tylko na poprawnej teorii ekonomicznej, a nie na „mambo-jumbo”, nie na banialukach, nie na głupotach, które głoszą teraz, ogłupiając elektorat. Bo dla nich to jest elektorat, a nie społeczeństwo, żeby pozyskać ich jakimiś obietnicami bez pokrycia – przekonywał prof. Kołodko. I zaznaczył: – Po co się mylić, skoro można dokonywać właściwych wyborów. Dokąd zmierza Polska? Wbrew rządowej propagandzie, musimy zdać sobie sprawę, że marnujemy czas, nie wykorzystujemy go optymalnie. Za czasów rządów PO-PiS pozycja międzynarodowa Polski się osłabiła.
Jego zdaniem, by Polska mogła się rozwijać, nie może opierać się na skompromitowanej idei nadwiślańskiego neoliberalizmu. – Dzisiaj trzeba odrzucić także koncepcję kapitalizmu państwowego, gdzie przerosty administracyjne, biurokracja, nieefektywne przedsiębiorstwa powiązane z koteriami politycznymi, które są skorumpowane, żerują na tych, którzy potrafią zorganizować produkcję, potrafią wydajnie pracować – tłumaczył były wicepremier. I podkreślił: – Odpowiedzią na polskie wyzwania jest nowy pragmatyzm, który pokazuje, jak konstruować dynamiczną, długofalową, potrójną równowagę, nie tylko ekonomiczną, ale także równowagę społeczną i ekologiczną.
Kołodko podkreślił także, że Polska może być coraz bogatszym krajem, a przy tym być sprawiedliwa. – Polska może i będzie coraz bogatsza, ale musi być także coraz czystsza i bardziej sprawiedliwą, bo bałamuctwem i głupotą ekonomiczną jest twierdzić to, że narastające nierówności w podziale dochodów i majątków sprzyjają rozwojowi. To jest neoliberalna koncepcja, która służy wzbogacaniu nielicznych kosztem większości – stwierdził.
Były minister finansów skrytykował decyzję rządu PO-PSL o zwiększeniu nakładów finansowych na zbrojenie. – Polska gospodarka nie może opierać się na służbach mundurowych, wieprzowinie i węglu zamiast na wiedzy – mówił. – Trzeba zwiększać nakłady, ale na naukę, oświatę i służbę zdrowia – dodał.
Kołodko wspominał też rządy lewicy, kiedy to Polska odnotowywała największy wzrost gospodarki. – Szybki wzrost, sprawiedliwy podział, korzystna integracja, skuteczne państwo. Co to jest szybki wzrost? Co najmniej 5 proc. średnio rocznie – mówił o dokonaniach lewicy. – To postsolidarnościowe rządy zdołowały polską – wytknął prawicy. Wypominał także, że to za rządów prawicy najwięcej Polaków wyemigrowało z kraju. – Kiedy dziś ponad 2 mln Polaków opuściło Polskę, warto przypomnieć, że za czasów lewicy więcej Polaków wracało do kraju, niż wyjeżdżało – przypomniał.
Zaznaczył także, że gdyby nie determinacja rządu lewicy, która negocjowała warunki wejścia Polski do Unii Europejskiej, możliwe że Polska do dziś starałaby się o przyjęcie do Wspólnoty.
źródło: PAP, newsowi.pl