Logika wskazuje, że Węgry, tak jak i każde inne państwo, mają prawo urządzać swój dom według własnych pomysłów. Zwycięstwo pawicy (Węgierska Partia Obywatelska – FIDESZ) w ubiegłorocznych wyborach parlamentarnych będące wynikiem utraty zaufania społecznego przez węgierską socjaldemokrację (Węgierską Partię Socjalistyczną – MSZP) doprowadziło do utworzenia prawicowego, większościowego rządu, który rozpoczął porządki. Dotyczą one zmiany konstytucji, w ramach których osłabiono usytuowanie banku centralnego oraz przyjęciu dwóch ustaw: jednej dotyczącej mediów oraz drugiej uznającej MSZP za organizację przestępczą, odpowiedzialną za zbrodnie komunizmu.
Patrząc z zewnątrz na zaistniałą sytuację widać wyraźnie pewne analogie do programu IV RP, którą głosił jeszcze niedawno PiS. W Polsce koncepcja odwetu mającego na celu odwrócenie społecznej uwagi od poważnych problemów państwa nie udała się – PiS nie uzyskał konstytucyjnej przewagi. Na Węgrzech to się udało i nie ulega wątpliwości, że przy wydatnej pomocy rządzących wcześniej socjalistów, którzy postawili kraj na krawędzi poważnego kryzysu.
Dodatkowo, a zapewne jest to podstawowa przyczyna, gospodarka węgierska nie obroniła się przed skutkami kryzysu globalnego i konsekwencjami globalizacji. Dziś kraj ten przeżywa poważne perturbacje, które skłaniają analityków do wróżenia, że Węgrom grozi upadłość.
Taki stan dał pożywkę do przeniesienia sympatii elektoratu węgierskiego wyraźnie na prawo, ale pytanie czy dał prawo zwycięskiej większości do odebrania faktycznego praw przegranej mniejszości. Tak się układa bowiem w europejskiej demokracji, że również mniejszości mają w niej swoje prawa.
Wyjęcie poza nawias węgierskich socjalistów, którzy bez wątpienia ze stalinowską przeszłością tego kraju mają niewiele wspólnego wskazuje na niebezpieczny precedens, który w warunkach kryzysu mógłby chcieć się upowszechnić równiej w innych krajach.
Trzeba przypomnieć, że Unia Europejska powstała w wyniku krytycznej oceny historii Europy, która doświadczyła najstraszliwszych zbrodni przeciw ludzkości i dwóch wojen światowych w wyniku zaprzepaszczenia idei demokracji i odebrania praw mniejszościom. Dotyczyło to zarówno mniejszości narodowych jak i mniejszości wyznających inne idee polityczne. Unia Europejska powstała na gruncie poszanowania praw wszystkich w ramach jasnych i zrozumiałych procesów demokracji. Dziś zapewne na tym tle rodzi się pytanie, czy członkami Unii mogą być państwa niedemokratyczne?
Ważne jest zapewne wyciągnięcie wniosków, w jakim kierunku pod przywództwem większościowego rządu Orbana zmierzają Węgry, bowiem nie zawsze demokratycznie wybrana władza chce realizować demokratyczne programy.
Jawi się także pytanie do Donalda Tuska, czy sympatie wyrażone wobec braci Węgrów w konkretnej sytuacji złamania procedur europejskich są ruchem o charakterze politycznym na tle złożonej sytuacji w Unii w dobie kryzysu w sferze euro, czy też może wyrazem jakiegoś głębszego powinowactwa, może bowiem idee konserwatywnego PO-PiSu jeszcze nie umarły.
Andrzej Ziemski