Bilans ofiar jest znany – ponad 200 tysięcy cywilnych mieszkańców stolicy straciło życie, zrujnowane zostało milionowe miasto z zamiarem wykasowania go z mapy Europy. Okupant niemiecki nie szczędził sił, aby odwet za powstanie był dotkliwy i wielowymiarowy, zarówno w czasie, jak i w przestrzeni.
O bohaterstwie powstańców i cywilnej ludności Warszawy nie powiedziano jeszcze wszystkiego, każdy kolejny rok przynosi nowe fakty i dokumenty. I tak powinno być – musimy upowszechnić prawdę o bohaterstwie Polaków w trudnej chwili zmagań w walce o niepodległy byt państwowy. Powinny o tym wiedzieć następne pokolenia.
Z ubolewaniem przyjmuję jednak zbyt daleko posunięty umiar w analizie i ocenie powodów decyzji politycznej i wojskowej w sprawie wybuchu powstania. Przez te lata powiedziano już wiele, ukazało się wiele książek głęboko wnikających w ówczesny stan światowego konfliktu i interesy jego uczestników. Szczególnie cenię tutaj kolejne wydania znakomitej, obiektywnej pozycji Jana Ciechanowskiego „Powstanie Warszawskie”.
W jednym z wywiadów mówiąc o ówczesnej sytuacji Ciechanowski stwierdza: „Masakra Warszawy była owocem zupełnie nietrafnej oceny sytuacji pod względem politycznym i geostrategicznym. Nałożyły się na to ambicje jednego człowieka, Okulickiego. Powstanie nie musiało i nie powinno dojść do skutku”. Jest to kwintesencja jego głębokiego wywodu naukowego, którego nie przyjmują do dziś niektóre środowiska emigracyjne i prawicowe.
O ile w sprawie oceny skutków powstania mamy narodowy consensus – liczby nie kłamią, o tyle spory dotyczą diagnozy ówczesnej sytuacji i przyczyn wybuchu powstania. Siły polityczne prawicy prowadzą dziś grę zarówno osobą Józefa Piłsudskiego jak i wybranymi faktami z historii II RP. Również Powstanie Warszawskie jest przedmiotem tej gry. Dość subiektywne, odbiegające od rzeczywistości oceny ówczesnego stanu relacji pomiędzy członami koalicji antyhitlerowskiej i roli Polski na tym tle służą budowaniu tezy o słuszności decyzji. Wiemy już od dawna, że decyzja ta nie była słuszna.
Mówi się o powstaniu, jako o micie założycielskim wolnej Polski, kiedy wiadomo, że takim mitem ono z wielu powodów być nie może.
Romantyczne wątki w naszej kulturze historycznej mają swoje znaczenie w zbiorowej świadomości obejmującej przeszłość, niewiele jednak znaczą w relacjach ze współczesnym światem dziś i w przyszłości.
Chciałbym wierzyć, że kolejne lata będą przynosiły w narodowej debacie o Powstaniu Warszawskim coraz więcej obiektywizmu. Należy składać hołd bohaterom, należy jednak trzeźwo oceniać stan faktyczny i podłoże polityczne podjętych wówczas, 1 sierpnia 1944 roku decyzji.
Andrzej Ziemski