Co ważne z polskiego, ale i europejskiego punktu widzenia wybory te odbyły się w sposób jak najbardziej demokratyczny i przejrzysty.
Czego możemy spodziewać się po prezydenturze Wiktora Janukowycza? Z pewnością będzie innym prezydentem niż jego poprzednik. Odchodzący w niesławie – zdobył nie całe 6 proc. poparcia – Wiktor Juszczenko na odchodne postanowił wymierzyć Polakom policzek w postaci uhonorowania Stepana Bandery, lidera faszystowskiej UPA, odpowiedzialnego za wymordowanie kilkuset tysięcy Polaków na Wołyniu. Takich gestów ze strony nowej głowy państwa z pewnością nie będzie – Janukowycz i jego obóz polityczny zawsze odcinał się od nacjonalistycznej ideologii, słusznie uznając ją za zbrodniczą. Słusznie zauważał też – bliski Ukrainie – Jerzy Giedrojć: „W interesie naszych narodów leży znormalizowanie stosunków, co wymaga powiedzenie sobie prawdy – ale tylko prawdy”.
Wątpliwości dotyczące prozachodniej polityki nowego prezydenta nie ma niemiecki politolog z Fundacji Bertelsmanna, Cornelius Ochmann: „ Janukowycz nie będzie żadnym hamulcowym, jak się tego obawiają niektórzy komentatorzy na Zachodzie. Za jego rządów kraj będzie dalej się modernizował, nikt nie powstrzyma też rozwoju wolnych mediów czy prywatnej gospodarki… Demokracja na Ukrainie jest w o wiele lepszym stanie niż pięć lat temu, w przeddzień pomarańczowej rewolucji…”
Opiniotwórczy dziennik World Street Journal zauważa: „Oligarchowie otaczający Janukowycza stali się przejrzyści gospodarczo. Wynajęli pierwszorzędnych menadżerów, rygorystycznie płacili podatki, widzą swą przyszłą koniunkturę jako integralnie związaną z ograniczeniem korupcji, rozwijaniem polityki wolnorynkowej i ostatecznie, z integracją Ukrainy z bogatym rynkiem UE”. To dobry sygnał.
Mylne może okazać się lansowane w polskich mediach hasło „prorosyjski prezydent”. Brzmi ono w naszych warunkach jednoznacznie negatywnie, przedstawia się Ukrainę, która weszła właśnie w ramiona Rosji – choć podczas kierowania przez Julię Tymoszenko rządem, nie można było oprzeć się pokusie, że to ona świetnie dogaduje się z rosyjskimi liderami, ale to przecież zasługa, nie zarzut. Relacje Ukrainy z Rosją z pewnością wkroczą na nowy poziom, zbliżenie wydaje się oczywiste. I tu pojawia się szansa dla Polski – trzeba układać się z Ukrainą po przyjacielsku, bez histerii. Mając u boku prorosyjską Ukrainę i Rosję nie możemy pozwolić sobie na zgrzyty. Sam Janukowycz dał się dotąd poznać Polakom z dobrej strony – podczas objęcia urzędu szefa rządu w 2003 roku jako pierwszą wizytę złożył w Warszawie. Dziś sztab zwycięzcy również zapewnia, że dobre relacje z Polską będą priorytetem nowego prezydenta.
Ukraińcy zdali egzamin z demokracji – do urn poszło prawie 70 proc. wyborców, co w Polsce jest nadal niemożliwe. I choć wybory potwierdziły opinię wyrażaną przez ukraińskiego publicystę Mykoła Riabczuba o dwóch Ukrainach, to jest szansa na pojednanie, jednak przy założeniu, że zarówno wygrany jak i przegrana będą potrafili wznieść się ponad te podziały. Należy kibicować Ukrainie w tej historycznej chwili, aby nie zeszła z demokratycznej drogi, którą sama obrała pięć lat temu.
Przemysław Prekiel