Na nasze spory tradycji z postępem warto spojrzeć z historycznego dystansu. Hołubiona jako postępowa Konstytucja 3 Maja została uchwalona w drodze zamachu stanu. Większość była przeciw. Pańszczyznę znieśli zaborcy. Chłopi nie popierali powstań z obawy, że polskie władze przywrócą pańszczyznę.
W 1918 r, postępowe zmiany, takie jak ośmiogodzinny czas pracy, prawa wyborcze kobiet, demokratyczny system wyborczy wprowadził samorzutnie powołany lewicowy rząd, w sytuacji rewolucyjnego wrzenia w Rosji. Gdy doszło do wyborów w 1922 r., to większość uzyskały partie silnie prawicowe i narodowe. PPS poparła zamach majowy kierując się socjalistycznym rodowodem Piłsudskiego. Szybko się zawiodła, gdy nastąpiły rządy sanacji, stopniowo budujące państwo autorytarne.
Polskę Ludową oskarża się o brak legitymacji z demokratycznych wyborów. Ale tylko tak można było przeprowadzić likwidację postfeudalnej struktury społecznej, reformę rolną, masowy awans społeczny chłopów i robotników, powszechną edukację, prawa socjalne dla wszystkich.
Powrót do demokratyczny wyborów w 1989 r. dał władzę siłom politycznym wyłonionym przez Solidarność, które szybko zbudowały najbardziej niesolidarne społeczeństwo w Europie. Teraz w wyborach zwycięża opcja stopniowo budująca katolickie państwo narodu polskiego. Prawie cała scena polityczna jest prawicowa, lewica uzyskuje poparcie na poziomie 10%.
Warto pomyśleć nad tym historycznym trendem różniącym nas od zachodniej Europy. Przyczyny tego są głębokie. Należy do nich półfeudalna struktura społeczna utrzymująca się do XX wieku, z indywidualizmem kultury szlacheckiej (szlachcic na zagrodzie równy wojewodzie) i chłopskiej (co moje to nie rusz). Istotna jest rola Kościoła katolickiego z jego feudalnymi strukturami i aspiracją do korygowania demokracji. Ważną rolę spełnia wychowanie na wzorach walki z zaborcami, co przełożyło się na silną rusofobię i germanofobię, blokujące otwartość na sąsiadów i budujące polski nacjonalizm. To wszystko pozwala lepiej zrozumieć dzisiejsze wybory Polaków. I powinno skłonić do refleksji wszystkich chcących zmian. Rzecz bowiem nie w analizie postaw poszczególnych liderów politycznych, ale w postawach ich wyborców.
Wiesław Żółtkowski - Facebook 3.06.2021