W Polsce ludzie boją się racjonalnie myśleć i wyłamać ze zmowy milczenia, która dotyczy ważnych spraw. Porozmawiajmy o jednej z nich. Nieprawdą jest, że wojska amerykańskie w Polsce oznaczają nasze bezpieczeństwo. Oznaczają wplątanie Polski w agresywną politykę uprawianą przez USA. Czy Irak niczego nas nie nauczył? Amerykanie po II wojnie światowej prowadzili kilkadziesiąt większych i mniejszych wojen w różnych częściach świata.
Wojska USA są używane w celu realizacji interesów USA. Takie wartości jak prawa człowieka, czy demokracja są tylko wsparciem i propagandowym uzasadnieniem amerykańskich agresji. Trudno znaleźć przykłady ich bezinteresownych działań, tylko dla obrony tych wartości. Teraz armia USA okrąża swoimi bazami Rosję, która ma wartościowe zasoby, a lata dziewięćdziesiąte pokazały, że przy sprzyjającej władzy można po nie sięgnąć. Rozumiem, że w Polsce też są zwolennicy przegranej koncepcji Piłsudskiego, aby rozbić Rosję, wysłać ją do Azji, a tutaj przewodzić grupie państw z nami stowarzyszonych.
Tylko że Rosja ma broń atomową i nikt jej nie zaatakuje, a sąsiednie państwa nie życzą sobie przewodnictwa Polski. Rosja jest groźna ale tylko w obronie swojej bezpośredniej strefy wpływów (to była Ukraina). My do niej nie należymy. Nikt nas nie zaatakuje, jedynie Amerykanie mogą nas wziąć do swojego boku przy kolejnej awanturze wojennej. Sądzę, że mogą chcieć dokończyć zwycięstwo w „zimnej wojnie”, tak jak powtórzyli niedokończoną wojnę w Iraku. Ale Rosja ma silna armię i taka próba oznacza zniszczenie Polski, jako poligonu na którym są wojska amerykańskie.
Polskie wydatki obronne to w dużej części strata pieniędzy. Kupując nowoczesną broń od USA nie mamy suwerenności w jej użyciu. A płacić za nią musimy. Żeby było jeszcze dziwniej, to kupując broń za granicą likwidujemy ekonomiczny sens naszego przemysłu zbrojeniowego, na którym można byłoby ewentualnie zarabiać. Kupując gotowe zabawki wojenne dajemy tylko zarobić zagranicznym firmom. A przecież jesteśmy w sytuacji braku środków na podstawowe cele społeczne (ochrona zdrowia, walka z covid-19, edukacja, emerytury, itp.). Amerykanie domagają się, abyśmy wspierali ich wysiłek wojskowy. Chcą silnego wojska polskiego funkcjonującego pod ich wpływem, a w operacjach wojskowych pod ich dowództwem. W II RP mieliśmy marszałka Focha, w PRL Marszałka Rokosowskiego. Teraz tęsknimy do jakiegoś marszałka amerykańskiego!
Po co Polska w to się miesza? Myślę, że politycznie władza chce korzystać z historycznie ukształtowanej sympatii społeczeństwa do Ameryki. To jeden z powodów chęci udziału w amerykańskiej krucjacie. Drugim jest stwarzanie wrażenia naszej siły płynącej z potęgi sojusznika. Ale czy nie lepiej samemu współpracować gospodarczo z Rosją i innymi krajami spoza UE dla realizacji własnych interesów gospodarczych? Warto korzystać w tym zakresie z doświadczeń choćby mądrzejszych Czech. Trzeba pomyśleć o tym w dniach euforii propagandowej z okazji kolejnego etapu finansowania zbrojeń i pobytu armii USA w Polsce. I nie przyłączać się do większości, która się myli, jak to często bywało w naszej historii.
Wiesław Zółtkowski - Facebook