Tak więc mamy do czynienia z potwierdzeniem intencji PO w obszarze władzy: rządzić, nie pobrudzić sobie rączek i jak najdłużej poprzez manipulacje medialne przekonywać Polaków do swych nieskazitelnych intencji.
Mimo podobnych akcentów na temat PO i jej stylu rządów w ustach ludzi PiS, różnią nas zasadniczo cel i intencje.
Przykład ministra sprawiedliwości i sytuacji na polu ochrony zdrowia pokazuje dobitnie, jak daleko zaszło PO w niedotrzymywaniu obietnic wyborczych, szczególnie w obszarze reformowania państwa. Obiecywano przede wszystkim usprawnienie sektora tzw. usług publicznych, a więc m.in. służby zdrowia. Skończyło się, jak wiadomo, na nieudanej operacji skoku na kasę w ramach koncepcji prywatyzacji szpitali. Przestało się mówić o usprawnieniu systemu w ramach istniejących warunków, tym bardziej, że społeczeństwo przyzwolenia na prywatyzację w tym sektorze dać nie chce.
PiS podchodzi do tego wszystkiego w ramach skrywanej skrzętnie polityki odwetu na swych konkurentach z tego samego, praktycznie, obozu politycznego. Serwuje nam potężną dawkę populizmu, bolejąc nad losem biednych, gdzie indziej, choćby w relacjach z kościołem, wykazując pełne przyzwolenie na rwanie z państwowej kiesy tego, na co konkordat zezwala i tego, w nadmiarze, o czym nie mówi. Potwierdza to oburzenie wielu samorządów na działania tzw. komisji wspólnej.
PiS, jako aktywna opozycja, chce wrócić na fali sterowanej krytyki PO do władzy, aby zaserwować nam nieco odkurzony i upudrowany na nowo model IV RP, z którego bracia Kaczyńscy nie zrezygnowali. PiS robi więc wszystko, aby obrzydzić popierającym PO dalsze tkwienie w tym obozie i przejście na „słuszna stronę”. Czy uda się to, zobaczymy.
Szkoda, że w tych sprawach ze środowisk parlamentarnej opozycji centrolewicowej płyną jedynie trudno zauważalne popiskiwania. Opisana sprawa otoczki wokół zwolnienia ministra sprawiedliwości, manewrów wokół służby zdrowia i zaniechań w obszarze realizacji konstytucyjnych obowiązków wobec obywateli przez rządzącą koalicję powinna wywołać lawinę postulatów i protestów. Nic się jednak nie stało, pokrzykują jak zwykle populiści z prawicy, a lewica nabrała wody w usta.
Zabrakło odwagi, koncepcji, a może nadal lewica zajmuje się sama sobą? Nie napawa to optymizmem.
Andrzej Ziemski