Za nami Zarząd Krajowy SLD. Mimo, iż wielu Sojusz już pogrzebało, swoją droga wiele tych styp już w przeszłości było, to jednak ogromne zainteresowanie mediów utwierdza w przekonaniu, że lewica jest w Polsce niezbędna. Wszyscy domagali się dymisji Leszka Millera, zapominając, że to nie Zarząd odwołuje szefa partii.
Przewodniczący SLD miał zapłacić głową za decyzję, którą kolegialnie podjął Zarząd, desygnując Magdalenę Ogórek na urząd Prezydenta RP. Jakoś nikt nie zwrócił uwagi, aby rozliczać Janusza Piechocińskiego, którego kandydat zdobył żenująco niski wynik. Tam nikt nie domagał się ściętych głów, dymisji, gorzkich żali. Przewodniczącego SLD stać było na słowo „przepraszam”. Dobrze, że ono padło. Wyborców lewicy nie wolno pozostawiać bez alternatywy. Za słaby wynik odpowiedział szef sztabu Magdaleny Ogórek, poseł Leszek Aleksandrzak, który zrezygnował z funkcji wiceprzewodniczącego SLD. To bardzo uczciwe postawienie sprawy. Swoją drogą. czy ktoś w ogóle słyszał, jak się nazywał szef sztabu Adama Jarubasa? Stanowisko SLD w sprawie II tury wyborów prezydenckich jest bardzo rozsądne. Sojusz nie będzie depozytariuszem głosów wyborców SLD, tym bardziej, że w II turze zmierzą się dwaj politycy prawicy.
Sojusz znalazł się dziś w bardzo trudnej sytuacji, to prawda. Eksperyment wyborczy się nie powiódł, należy to przyznać i przeprosić wyborców SLD- nigdy więcej kandydatury, która odcina się od programu partii, która wręcz się z nim nie utożsami i w końcu, odcina. Środowisko Sojuszu jest bardzo specyficzne, przywiązane do swojego szyldu i nazwy. Dorobek partii zobowiązuje. Zaledwie 30% wyborców SLD zdecydowało się poprzeć kandydaturę Magdaleny Ogórek. To o czymś świadczy. Niezależność od partii, którą zdobyła dla niej podpisy, pracowała na jej rzecz w kampanii, w końcu, dystans od partii, musiało skończyć się wyborczą klęską. O Magdalenie Ogórek należy jak najszybciej zapomnieć i wyeksponować swoją lewicową alternatywę dla mas. Wnioski z tej kampanii być muszą i wierzę, że będą.
Nie czas teraz na zmianę kierownictwa w SLD. Ta może przyjść, ale po wyborach parlamentarnych. Przykład brytyjski jest bowiem wzorem. Lider opozycyjnej Partii Pracy, po przegranych wyborach, podaje się do dymisji. Kilka miesięcy przed wyborami, to nie jest najlepszy moment na zmianę kierownictwa partii. Po pierwsze dlatego, że dziś Sojusz to Leszek Miller. Zadajmy sobie uczciwie pytanie- kto miałby stanąć na czele SLD dziś? Kto byłby w stanie udźwignąć ciężar partii? Odpowiadam uczciwie- nikt. Taka jest prawda. Wybory prezydenckie rządzą się innymi prawami. Szef partii odpowiada za wyniki wyborów parlamentarnych. I to tu główny test czeka Leszka Millera jak i całej lewicy. Konsolidacja całej lewicy jest nie tylko potrzebna, ale konieczna. Lewicowy wyborca nie może zostać pozostawiony sam sobie. Zielona wyspa, smoleńska histeria czy populizm Pawła Kukiza, to jest wyzwanie na dziś.
Z jakim programem powinien Sojusz iść w jesiennym wyborach? Odpowiedź nasuwa się sama- z socjaldemokratycznym, z wyeksponowaniem tego, co w programie SLD najbardziej istotne dla wyborców- bieda, wykluczenie społeczne, nierówny podział dóbr, progresja podatkowa, prawa pracownicze, prawa kobiet. Parlamentarzystki i parlamentarzyści SLD nie mogę zapominać, że reprezentują ludzi pracy, a słowo lewica nie może być powodem do wstydu, wręcz przeciwnie. Patologii na rynku pracy nie brakuje, dlatego walka z umowami śmieciowymi winna być dla SLD tematem, który narzuci wyborczą narrację i zmieni tę patologię, w której Polska na tle innych państw UE, przoduje. Lider Sojusz naszkicował główne tematy, które scalić mają lewice na jesieni- „Wspólna lista lewicy powinna być konstruowana w oparciu o katalog wartości podzielanych przez całą lewicę: sprawiedliwość społeczna, równość szans, sprzeciw wobec komercjalizacji i prywatyzacji służby zdrowia oraz oświaty, świeckie państwo, poszanowanie praw kobiet, ochrona praw wszelkich mniejszości i pokojowa polityka zagraniczna. Postulatami łączącymi lewicę powinno być również obniżenie wieku emerytalnego lub jego uzależnienie od stażu pracy”.
Minimum programowe dla SLD to socjalne państwo. Tak zohydzane przez rodzimych liberałów. Są bowiem dziś tacy, którzy chcą, aby osoby pobierające renty, emerytury i inne świadczenia od państwa, były w ogóle pozbawione prawa głosu. Co gorsza, polityk, który podnosi te postulaty, ma obecnie większe poparcie niż SLD. Potrzebna jest też szersza formuła SLD. Taka, który przyniosła sukces w 2001 roku, kiedy to wokół SLD zgromadziło się kilkadziesiąt podmiotów, ruchów społecznych, partii politycznych i organizacji.
Sojusz jest nam potrzebny. Polska to kraj, gdzie wszystko co lewicowe, jest obrzydzone. Przez 25 lat nie udało się w Polsce zorganizować innej, lewicowej formacji, która byłaby w stanie, wyjść poza nawias debaty publicznej. Można SLD opluwać, gniewać się, wytykać błędy. Krytyka bowiem bywa twórcza. Ale takie działania zepchną jedyną jak na razie lewicową formację , do katakumb. Czego sobie i lewicy nie życzę. Wszystkie ręce na pokład!
Nie ma wroga na lewicy. To hasło, które towarzyszy nam od lat, staje się nader aktualne. Polska bowiem staje się ewenementem na tle reszty Europy. Dlaczego? Na jesieni może nie być lewicy w Sejmie, to realne. Dlatego wszelka mobilizacja i konsolidacja całej lewicy jest konieczna. Wszystkie ręce na pokład. Dalsze obrażanie się na SLD spowoduje pogłębienie się kryzysu, na którym wygrać mogą tylko prawicowi populiści. Nie wyobrażam sobie Sejmu bez lewicy, gdzie na sejmowych ławach zasiadać będą Jarosław Kaczyński, Stefan Niesiołowski, Paweł Kukiz, Janusz Korwin-Mikke i Leszek Balcerowicz. Bez lewicy demokracja jest iluzoryczna.
Przemysław Prekiel